Są ludzie, którzy w Nowy Rok wchodzą obojętnie jakby to był kolejny nudny dzień ich życia, ale i też są tacy ludzie, którzy na ten ważny przełom, rozpoczęcie kolejnego rozdziału w życiu planują mnóstwo rzeczy, snują plany, projekty, kreują marzenia. Taką osobą właśnie jestem ja. Wchodząc w ten 2019 rok mam tak wiele celów do spełnienia, że mobilizacja i motywacja były ponad granicą.
Co planuję?
w 2019 roku postanowiłam, że:
Nauczę się systematyki w pisaniu postów i pisać przynajmniej 2 posty w tygodniu.
Ponownie raz w roku zrobię wyzwanie "Szpagat"
Będę czytać przynajmniej jedną książkę miesięcznie (moja druga pasja, zaraz po sporcie)
Zdam rok (studia)
Wrócę do formy (bardzo ogólne, ale ja odczuję, gdy ponownie będę się już dobrze czuła)
Zrobię minimum 2 ukierunkowane kursy.
Co w styczniu?
W styczniu za cel postawiłam sobie:
Wrócić przynajmniej trochę do treningów
Znów jeść tak jak przed przeprowadzką, (czyt. zdrowo)
Zdać sesję.
Dziennie 30 brzuszków (zadanie od Chodakowskiej z kalendarza)
Pić 1,5l wody dziennie (z czasem znów wrócić do 2l)
Pisać posty co 3 dni.
Co niedzielę się rozciągać.
Uczyć się dziennie 2h.
Czytać książkę 0,5h dziennie.
Planować codziennie kolejne dni.
Planować co 3 dni swoje menu.
Dużo tego, ale wcale to nie jest takie straszne na jakie wygląda. Nie jest to mój pierwszy raz kiedy tak planuję wszystko więc dam radę.
Mam nadzieję, że ten rok też będzie dla mnie tak wyjątkowy tak jak każdy inny do tej pory.
Cytat na ten rok?
"Masz 365 czystych, niezapisanych kart, nie zmarnuj ich."
A wy? Macie już plany na 2019 rok czy podchodzicie do tego wszystkiego tak jak pierwsza, wspomniana przeze mnie, grupa osób?